Przywleczone przez lądolód kamienie pochodzą ze Skandynawii, dna Bałtyku i krajów bałtyckich. Regularnie zanieczyszczają one grunty rolne, z których co jesieni trzeba je usuwać. Mała część owych narzutniaków to wapienie pochodzenia organicznego, czyli utworzone przez szkielety żywych stworzeń, które padły w nieraz bardzo zamierzchłych czasach. Niektóre z nich zawierają duże, tzn. widoczne gołym okiem skamieniałości, których wiek może sięgać niemal pół miliarda lat (ordowik, sylur). Niektóre skamieniałości są niezmiernie pospolite i łatwe do znalezienia: ramienionogi (przypominające małe małże), trochity (czyli segmenty łodyg i ramion liliowców), kolonijne koralowce, czy małżoraczki (przypominające fasolki czy ziarnka ryżu) występują masowo w licznych wapiennych narzutniakach. Niewiele mniej liczne są szkielety głowonogów łodzikowatych czy fragmenty trylobitów. Trylobity to stawonogi, które posiadały oczy złożone z wielu fasetek niczym oczy muchy. Niektóre z tych oczu przetrwały setki milionów lat i ciągle łypią na nas z powierzchni polnych kamieni.
Wiele skamieniałości ma małe rozmiary, rzędu kilku milimetrów, a nawet kilku
dziesiątych milimetra (o mniejszych nie wspominam).
Aby je podziwiać warto zaopatrzyć się w stereoskopowy
mikroskop o małym powiększeniu (od 5 do 30 razy) do obserwacji obiektów
w świetle odbitym. Koniecznie z rewolwerem oferującym różne powiekszenia.
Najczęściej używam powiększeń 7x, 12x, 25x, znacznie rzadziej, tylko dla
obiektów rzędu milimetra - 50x, 90x. Do rutynowego przeglądania powierzchni
narzutniaków bardzo przydatne jest małe powiększenie 5x.
Okazy znalezione w terenie, przed włożeniem do plecaka
należy koniecznie zawinąć w jakiś materiał ochronny (papier, czy folię) tak
aby nie ocierały się o siebie podczas transportu. W przeciwnym wypadku
5-cio minutowy transport zdewastuje urodę, którą okaz uzyskiwał
wietrzejąc na hałdzie przez kilkadziesiąt lat. Idealny sezon na poszukiwania
to wiosna, kiedy chaszcze roślinne są minimalne. Latem polska dżungla
parzy boleśnie i sporo zasłania. Jesienią nierzadko przeszkadza
warstwa opadłych liści. Przydatne są ciuchy, które
nie łapią rzepów.
Zimą, nawet jeśli nie ma śniegu, kamienie
przymarzają do siebie i hałda zamienia się w jeden wielki asteroid.